Maleństwo wciąż coś opowiada! Mówię więc do niego wczoraj “a mój synek gada i gada” na co on “gaada gaaada”…
I tak w kółko… Ja coś powiem, on powtarza! Niesamowite, jak szybko taki brzdąc się uczy! Wczoraj załapał trzy nowe słówka: gada, kółko i ciocia. Chociaż ciocia powiedział tylko dwa razy a potem już powtarzał stare “Ani Ani” tj. “ciocia Ania”. Proszę “powiedź ciocia”, chwila zastanowienia, pokręcenie głową na nie i “Ani Ani”.
Repertuar jest już naprawę szeroki, chociaż wiele wyrazów nie wymawia dokładnie. Mamy więc: “ko” z ledwo dosłyszalnym “t” na końcu czyli “kot”, “ko ko” kura i ptaki ogólnie, “kuj kuj” (z ledwo dosłyszalnym “j” na końcu) na choinkę i np. kujące trawy, “monio” z “nio? wymawianym jako coś pomiędzy “nio/mo” jako smoczek i tak dalej… O dziwo załapał w miarę odmianę słowa “mam”. Mówi więc o sobie “mam” a o mnie gdy coś trzymam w rękach “mama ma”.
Nie wiem dlaczego są takie wyrazy, których Maleństwo w ogóle nie chce powtarzać. Należy do nich np. “piciu”. No jak łatwiej określić picie? On na picie i jedzenie mówi tak samo “am am” albo “mniam mniam”. Tłumaczę więc “synku mów piciu piciu, bo mama nie wie co byś chciał”. Kręci główką, że nie i mówi swoje “am am”. Może nie chce powtórzyć dlatego, że za bardzo mi zależy? Trudno, muszę zaczekać. Przecież w końcu się nauczy…