Wraz z nauką wstawania i siadania pojawia się pytanie jak usypiać dziecko. Nie da się go już po prostu położyć, ponieważ z łatwością zmieni pozycję. Najłatwiej jest wyrobić w nim pewne nawyki związane ze snem.
Wśród rodziców dominują dwa podejścia do spania. Pierwsze zakłada, że dziecko powinno zawsze towarzyszyć rodzicom. Taki tryb życia nie jest zły, ale skutkuje brakiem regularności w życiu malucha. Trudno oczekiwać, że otoczony licznymi atrakcjami i nowymi osobami roczniak pójdzie spać. Drugie podejście mówi, że dzień dziecka powinien być pełen rytuałów i bardzo regularny. W takim wypadku brzdąc wie, że gdy wybije np. 19:30 czas do łóżka, a zaśnięcie zajmie mu chwilę. Wszelkie odstępstwa od rytuału mogą wówczas powodować spore rozdrażnienie malca.
Powyższe podejścia mają swoich zwolenników i przeciwników. Wszystko zależy od tego, jaki tryb życia prowadzą rodzice i na czym im najbardziej zależy. Jeśli chcemy mieć 99% pewności, że o konkretnej godzinie dziecko pójdzie spać, musimy postawić na regularność.
Codzienne rytuały
Od pierwszych miesięcy starajmy się wprowadzać rytuały. Codzienna kąpiel, potem kolacja, pożegnanie się z rodzicami i zasypianie. Zastanówmy się też, jak maluch ma zasypiać. Można oczywiście go bujać na rękach, ale czy damy radę to robić również wtedy, gdy dziecko będzie ważyć 15 kg? Można czytać książeczki, śpiewać kołysanki albo po prostu trzymać maluszka za rączkę.
Rodzice muszą być świadomi, że jeżeli już przyzwyczają dziecko do określonych czynności przed snem, ich brak może skutkować problemami z zasypianiem. Jeżeli codziennie kąpiemy malucha przed położeniem do łóżka, może się okazać, że brak kąpieli będzie równoznaczny z nieprzespaną nocą.
Jak zmienić dotychczasowy sposób zasypiania?
Co zrobić, kiedy dziecko przyzwyczaiło się do niezbyt wygodnego dla nas sposobu zasypiania? Musimy powoli, ale zdecydowanie wprowadzić zmiany. Załóżmy, że do tej pory brzdąc zasypiał przytulając się do nas. Chcąc go od tego odzwyczaić, można położyć go do łóżka i pochylić się nad nim przytulając. Następnego dnia oddalmy się o kilkanaście centymetrów dalej. Trzeciego dnia usiądźmy obok łóżeczka i trzymajmy maluszka za rączkę. Po dwóch takich dniach możemy spróbować usiąść około metra od łóżeczka, a następnego dnia wyjść zupełnie z pokoju. Na pewno dziecko na początku nie będzie szczęśliwe z powodu naszego zniknięcia. Będzie sobie pochlipywać i marudzić. Gdy tylko usłyszymy, że popłakuje powinniśmy wejść, pogłaskać po główce, porozmawiać i gdy się uspokoi wyjść. Niestety będziemy musieli tak wchodzić kilkakrotnie. Po kilku dniach maluch powinien bez problemu zasypiać sam.
Warunkiem koniecznym do realizacji naszego przedsięwzięcia jest żelazne trzymanie się rutyny oraz naszego nowego postanowienia. Tylko wtedy maluch będzie śpiący o stałych porach i dzięki temu bez problemu nauczy się zasypiać sam w łóżeczku.
Codzienne rytuały a wolność rodziców
Plusami jedzenia i spania o stałych porach jest takie ustawienie zegara biologicznego dziecka, że czynności te nie sprawiają rodzicom większych problemów. Ponadto dziecko, które jest bardzo śpiące i zmęczone, a nie zostało w porę położone do łóżka… trudno usypiać i nakarmić! Jeśli rodzice przegapią moment, w którym brzdąc robi się śpiący, późniejsze podanie mu kolacji i położenie spać może być drogą przez mękę i trwać nawet dwie godziny.
Nie ma co kryć, że wprowadzenie codziennej rutyny ogranicza rodziców. Nie ma mowy o wyjściu w gości razem z dzieckiem. Pozwala to jednak na całkowite uregulowanie życia dziecka. Może więc warto zrezygnować z wieczornego wyjścia z maluszkiem, a zamiast tego położyć je spać i zostawić pod sprawdzoną opieką dziadków czy sąsiadów? Po pierwsze brzdąc spokojnie zaśnie bez niepotrzebnego płaczu i awanturowania się. Po drugie rodzice zyskają czas wolny tylko dla siebie.