kobiecy.pl

Zakupy z Maleństwem

Postanowiłam pójść sama z Maleństwem na zakupy do hipermarketu. Myślałam,  że nie będzie tak źle. Strasznie się myliłam!
Pierwszy problem pojawił się zaraz po wyjściu z samochodu. W jaki sposób mam wziąć jednocześnie duży kosz na zakupy i wózek dziecięcy? Wpadłam na genialny pomysł: zawiesiłam dwa małe koszyki na rączkach wózka. W ten sposób udało mi się jednocześnie prowadzić Maleństwo i nieść koszyki.
Niestety nie pomyślałam o jednym: obwieszona z dwóch stron ledwo się mieściłam w sklepowych alejkach, a ludzie idący z naprzeciwka nie mieli szans przejść. W pewnym momencie usłyszałam nawet jak pokazująca na mnie pani z obsługi mówi “tej to dawno nikt chyba nie przyp…ił!”. No a jak miałam wsadzić dziecko do siedziska w dużym wózku? Nie udałoby mi się ruszyć, a Mały dawno by stamtąd wyszedł!
Dobrnęłam jednak do kasy, zapłaciłam, zapakowałam się do samochodu i myślałam, że to koniec moich problemów. W drodze do domu zaczęłam się jednak zastanawiać, jak mam rozpakować zakupy. Było dosyć gorąco, więc nie mogłam zostawić nabiału, drożdży itp. w samochodzie. Siaty były dosyć ciężkie, a Maleństwo jest wręcz przeraźliwie ciężkie. Nie mogłam zostawić w samochodzie również Maleństwa. Mieszkam w blogu i dotarcie do mojego mieszkania i z powrotem do samochodu zajęłoby zbyt dużo czasu. Pozostało mi jedynie w jakiś sposób przydźwigać na jednym ręku wcale już nie tak małe Maleństwo, a w drugiej ręce przytaszczyć kilogramy żarcia… Do tej pory nie wiem jak dałam radę, ale dałam.

Exit mobile version