kobiecy.pl

Żłobek

Zastanawiam się nad oddaniem Maleństwa na kilka godzin dziennie do klubu malucha, bo teraz najwyraźniej już się nie mówi żłobek. Wiadomo: żłobek trąci myszką i brzmi jakoś tak niemiło. I o to słowo “żłobek” się rozeszło…
Zaczęłam już nawet sprawdzać oferty klubików malucha w mojej okolicy i w jednym z “klubików” znalazłam podział na przedszkole i żłobek. Tak mi ten “żłobek” utkwił w głowie, że zastanawiam się, czy to aby na pewno dobry pomysł.
Pamiętam jak wspominam moje przedszkole: wredne baby przedszkolanki najwyraźniej nienawidzące dzieci i przychodzące do pracy jedynie na ploty, obrzydzały nam biednym przedszkolakom życie jak mogły. Wciskały w nas jedzenie do momentu, kiedy nie wymiotowaliśmy, a wtedy też dalej wciskały i dodatkowo się darły. Musiałam mieć kartki od mamy czego mają mi nie dawać. Sporo się chyba tych kartek uzbierało, bo żarcie w przedszkolu było okropne. Straszyły nas też różnymi rzeczami. Nie pamiętam dokładnie czym, ale nawet w domu nie mogłam zasnąć, bo bałam się że jakiś potwór zza łóżka wejdzie do mnie po moich długich włosach. Niewiele pamiętam z tamtego okresu mojego życia, ale przedszkole zapamiętałam doskonale. Wniosek z tego, że pobyt w nim musiał być dla mnie traumą…
Tak więc skoro przedszkole i żłobek to prawie to samo, to czy posyłać tam dziecko? A jeśli nikt się tam nie będzie zajmował Maleństwem? Jeśli panie będą tak samo nienawidziły dzieci jak te babska w moim przedszkolu? Jeśli ze słodkich opiekunek po moim wyjściu będą się zmieniały we wredne babochy? A najgorsze jest to, że przecież Maleństwo nic mi jeszcze nie opowie i nie będę wiedziała jak jest naprawdę?
Z drugiej strony jak mam pracować w ciągu dnia, skoro Maleństwo zaprzestało ostatnio drzemek? No i za żłobkiem przemawia fakt, że Mały aż pieje z radości na widok innych dzieci. I co tu zrobić?

Exit mobile version